Baldur’s Gate 3 po ponad 600 godzinach gry
fot. autora
News

Baldur’s Gate 3 po ponad 600 godzinach gry

Baldur’s Gate 3 po ponad 600 godzinach gry

Aleksandra Pisarska

Aleksandra Pisarska

Czy produkcja Larian Studios jest faktycznie anomalią gamedevu?

Ja i Baldur. Baldur i ja. Jak do tego doszło? Nie wiem. Wiem tylko, że pewnego dnia, w 2021 roku, algorytm YouTube zaczął sugerować mi na stronie głównej jakieś losowe, wyrwane z kontekstu cutscenki z gry Baldur’s Gate 3, która była wówczas już od prawie roku we wczesny dostępnie. Czym jest seria Baldur’s Gate wiedziałam doskonale, ale w ogóle nie słyszałam, że jakieś studio po prawie dwóch dekadach podjęło się stworzenia kontynuacji. Nie ukrywam, że gra belgijskich twórców z Larian Studios bardzo szybko zyskała moje zainteresowanie. W niedługim czasie dorobiłam się jej na platformie Steam i zaczęłam ogrywać zawartość dostępną w ramach early accessu. I choć mój sprzęt z tamtego okresu ledwo sobie dawał radę z udźwignięciem Baldur’s Gate 3 nawet na niskich ustawieniach graficznych, to te 20 FPS-ów kompletnie nie przeszkadzało mi w czerpaniu radości z rozgrywki. Gra Larianów szybko zyskała moje uznanie. Każdy kolejny wprowadzany patch skutkował kilkunastoma godzinami zabawy, w trakcie których dokładnie sprawdzałam i analizowałam zmiany, które zaszły w grze, oraz testowałam nowe klasy dla postaci. W dniu premiery pełnej wersji Baldur’s Gate 3, czyli 3 sierpnia tego roku, miałam na Steamie naliczone już ponad 330 godzin w grze. W dniu, w którym piszę ten artykuł mam ich już ponad 625 godzin, zdobyte wszystkie 53 osiągnięcia oraz kupioną koszulkę z jedną z istotnych postaci. I nadal nie widziałam wszystkiego, co gra ma do zaoferowania…

Zanim jednak przejdziemy do moich refleksji o „anomalii”, muszę Was ostrzec przed potencjalnymi spoilerami. Starałam się ich unikać, ale wiecie, jak jest. Ostrzeżenie przekazane, więc możemy przejść do meritum.

Na stronie Endgame pojawiło się już parę moich tekstów o Baldur’s Gate 3. Nie jestem pewna ile, bo nie chciało mi się tego sprawdzać, jednak myślę, że więcej niż jeden na bank. Muszę teraz przyznać, że pisałam je pod wpływem ogromnej fascynacji tą grą oraz podekscytowania na myśl, co przyniesie pełna wersja, gdy w końcu się ukaże. Patrzyłam też może na tę grę przez pryzmat różowych okularów, biorąc pod uwagę, że był to wczesny dostęp i cały czas miałam w głowie taką myśl, że wszelkie błędy, które występują teraz, mogą zostać wyeliminowane w pełnej grze. I poniekąd faktycznie tak się stało. Teraz jednak, mając wgląd na całą produkcję w pełnej krasie, chcę na chłodno opisać Wam swoje wrażenia i uwagi, jakie nasunęły mi się po ponad 600 godzinach grania.

Nadal jestem zdania, że Baldur’s Gate 3 może zachwycać i na pewno tym, co będzie zapierać dech w piersiach już na samym początku Waszej przygody, będzie grafika. Twórcy postarali się o barwne lokacje, wypełnione odpowiednimi elementami – w dziczy będziemy przemierzać lokacje pełne zróżnicowanej roślinności, w mieście za to mamy gęstą infrastrukturę, pełną ciekawie zaprojektowanych budowli. Jestem zdania, że kolorystyka tych miejsc również została dobrana w punkt. Słoneczne lasy pełne są żywych, nasyconych kolorów, natomiast miejsca mroczne, przeklęte są utrzymane w ciemnych, wypłowiałych tonacjach, które nadają tym lokacjom poczucia wszechobecnej grozy. Taki nautiloid illithidów z prologu – organiczny statek łupieżców umysłów – zachwyca i przeraża swoim realistycznym wyglądem. Jego elementy niekiedy w wyjątkowo niepokojący sposób błyszczą, jakby były pokryte jakimś śluzem lub innym płynem ustrojowym. To tylko kilka przykładów tego, jak twórcy w najmniejszych szczegółach zadbali o autentyczność i niezrównany klimat lokacji w grze. Dodatkowo Lariani postarali się, by Wrota Baldura nie świeciły pustkami w kwestii ludności. Poza NPC-ami, z którymi możemy wejść w interakcję, mamy również sztuczny tłum, czyli postacie, które zwyczajnie podążają ulicami lub stoją w małych grupkach, rozmawiając między sobą. Nie możemy z nimi tak naprawdę nic zrobić, nie ma opcji interakcji, ale taki zabieg immersyjnie działa na plus. Gracz ma naprawdę poczucie, że znalazł się w miejscu głośnym, gdzie mieszkańcy mieszają się z tłumem uchodźców, którzy uciekają przed zagrożeniem.

A skoro jesteśmy przy temacie grafiki, nie można nie wspomnieć o wyglądzie samych postaci. Już w kreatorze, na samym początku, można dostrzec jak bardzo twórcy zadbali o realny wygląd w najmniejszych szczegółach. Choć wielu graczy nie jest zadowolonych z braku możliwości dostosowywania wyglądu samej twarzy, tak jak to można robić, np.: w The Elder Scrolls V: Skyrim lub Dragon Age: Inkwizycja, należy oddać Larian Studios, że naprawdę przyłożyli się do aparycji bohaterów. Nawet na niskich ustawieniach graficznych da się zauważyć porowatość skóry, zmarszczki mimiczne, zmarszczki, gdy nasz postać marszczy brwi, pieprzyki na ciele. Dodatkowo w kreatorze możemy ustawić ilość i gęstość piegów, dodać blizny, a nawet intensywność bielactwa. Nie wspominając już o opcji ustawienia wybranych przez siebie opcji genitaliów. Taka szczegółowość w wyglądzie postaci przekłada się na dobrze zaprojektowaną mimikę ich twarzy. W cutscenkach, choć nasz bohater domyślnie milczy, możemy zauważyć kiedy jest on zdegustowany, zirytowany, szczęśliwy albo smutny. Rozpoznamy moment, w którym robi do kogoś maślane oczy, jest zmartwiony albo zażenowany. Podobnie jest z mową ciała, choć tutaj dochodzi jeszcze kwestia świetnie dobranych aktorów, którzy wiedzą, jak radzić sobie z motion capture.

A co do aktorów… Trzeba przyznać, że Larian Studios umie w casting. Przy Baldur’s Gate 3 pracowali, m.in.: Amelia Tayler (Divinity: Original Sin II, Hades II), Neil Newbon (Detroit: Become Human, Resident Evil: Village), Jennifer English (Elden Ring), Devora Wilde (Cyberpunk 2077: Phantom Liberty), Tim Downie (Outlander, Good Omens, Paddington), Samantha Beart (Demon’s Souls, The Sandman), Matthew Mercer (za dużo, by wymieniać), J.K. Simmons (J. Jonah Jameson ze „starej” filmowej trylogii Spider-Man), Jason Isaacs (Lucjusz Malfoy z serii filmów Harry Potter), Maggie Robertson (Resident Evil: Village, God of War: Ragnarok). Trzeba przyznać, że znajduje się tu wiele nazwisk, stanowiących śmietankę voice actingu w grach komputerowych i wideo. Mamy tu Heisenberga i Lady Dimitrescu, Leona S. Kennedy’ego oraz wiele innych postaci, które zyskały uznanie i zdobyły serca wielu graczy na całym świecie. Aktorzy zostali idealnie dobrani do swoich ról i dali z siebie wszystko, by jak najlepiej je odegrać – nie tylko głosem, mimiką, ale również gestami czy mową ciała. Dzięki temu każda postać w grze (bez względu na to, czy będzie to towarzysz protagonisty czy jego wróg numer jeden) jest unikatowa, charyzmatyczna, posiadająca wyjątkowe cechy i zachowania. Co za tym idzie – takie postacie zapadają w pamięć graczy, którzy na forach często prowadzą dyskusje o to kogo obdarzyli sympatią, a kogo nie. Albo po prostu z kim poszliby w romans, bo to też bardzo częsty temat na baldurowych grupach.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała chociaż w kilku słowach o muzyce. Za soundtrack w Baldur’s Gate 3 odpowiedzialny był Borislav Slavov – twórca ścieżki dźwiękowej do innej hitowej gry Larian Studios, czyli Divinity: Original Sin 2. Ogromnym plusem jest fakt, że Slavov nie zrobił kopii swojego poprzedniego dzieła. Muzyka w Baldurze ma totalnie inny wydźwięk, inny klimat niż w Divinity. Jednak osobiście muszę przyznać, że poza kilkoma motywami i utworami nie przyciągnęła ona mojej uwagi na dłuższą metę (w przeciwieństwie do muzyki z Original Sin 2). Przy samej rozgrywce po prostu jest. Leci sobie, gdzieś w tle, przyjemna dla ucha, ale nic szczególnego poza tym. Inaczej jest w przypadku walk. Towarzyszący im motyw muzyczny już we wczesnym dostępnie bardzo mi się spodobał. Jest energiczny, miejscami wręcz napawający niepokojem, przyprawiający słuchacza o ciarki na plecach. Podobne odczucia miałam przy Raphael’s Final Act. To chyba jedyny utwór, w który zostały wykorzystane organy, co już czyni go wyjątkowym, a jego podniosło-tajemniczo-teatralny klimat czyni go jednym z ulubionych motywów muzycznych społeczności graczy Baldur’s Gate 3. Innym, który zasługuje na uwagę jest Weeping Dawn, który możemy usłyszeć po zrobieniu niezwykle krótkiego zadania związanego z pewną bardką. Przywodzi to na myśl wątek Lohse z Divinity: Original Sin 2 i jej uwielbiane Sing For Me. Jednak poza tymi nielicznymi wyjątkami soundtrack z Baldur’s Gate 3 nie jest dla mnie takim, do którego powracałabym w wolnych chwilach. W samej grze wypada natomiast wyśmienicie i perfekcyjnie uzupełnia całość.

Dobra, czas w końcu przejść do tego, co tygryski lubią najbardziej czyli rozgrywka. Na wstępie zaznaczmy, że Baldur’s Gate 3 bazuje niemal w pełni na 5 edycji Dungeons & Dragons. Ma to swoje odzwierciedlenie w wielu aspektach gry – od tworzenia postaci aż po walkę turową. To ostatnie może wielu irytować, ponieważ mamy tu do czynienia z pełną turowością, przez co potyczki z wieloma przeciwnikami mogą trwać naprawdę długo. Ma to jednak pewien urok, bo na prawdziwej sesji papierowego RPG walki faktycznie zajmują niekiedy dużo czasu. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że czasami jedna walka wypełniała nam kilkugodzinną sesję, szczególnie, jak rzuty kością nie chcą współpracować. Może Was rozczaruję, ale na pytanie czy Baldur faktycznie dobrze odwzorowuje tę 5 edycję D&D nie jestem w stanie odpowiedzieć. Moja przygoda z Lochami i Smokami rozpoczęła się dość nagle, niespodziewanie, ale szybko się zakończyła. Głównie dlatego, że przerzuciłam się na Warhammera Fantasy. Baldur’s Gate 3 jednak zachęciło mnie do powrotu do „dedeczków”. Może po paru sesjach wypowiedziałabym się w tym temacie więcej, ale na ten moment stwierdzam tylko tyle – tworzenie postaci wygląda, jak w D&D, czary są takie jak w D&D, walka jak w D&D… Ale czy wszystko jest zgodne z zasadami 5 edycji? Nie mam zielonego pojęcia.

To, co wiem na pewno to to, że gra Larian Studios oddaje ducha papierowego RPG-a na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście, biorąc pod uwagę pewne ograniczenia w kwestiach dialogowych, które gracze mają do wyboru podczas cutscenek. Prawdą jest, że twórcy nie przewidzą nigdy wszystkich opcji, które gracze, by wymyślili. Mimo to i tak elastyczność w prowadzeniu rozgrywki w Baldur’s Gate 3 jest przeogromna. Praktycznie nie ma opcji, żebyście sobie coś zablokowali swoimi wyborami. Możecie zrobić wszystko i pójść wszędzie. Macie pełną swobodę w budowaniu relacji z towarzyszami niedoli. Gra jasno komunikuje kiedy docieracie do momentu kulminacyjnego w zadaniu, który może rozpocząć nowy etap rozgrywki, zamykając poprzednie zadania. Wtedy możecie sobie anulować pewne questy, ale jest to tylko i wyłącznie Wasza decyzja. Oczywiście, bywają elementy, które się wykluczają. Nawet wśród towarzyszy są postacie, których nie można mieć jednocześnie w obozowisku. Takim przykładem jest druid Halsin i paladynka Minthara. Możliwy spoiler – uratujecie gaj druidów, przyłączy się do Was Halsin, ale jeśli sprzymierzycie się z goblinami, będziecie mieć opcję zrekrutowania Minthary. Oczywiście, niezawodni gracze znaleźli sposób na to, by mieć obie te postacie w drużynie, wykorzystując przy tym pewnego buga. Jest to kreatywność, której Lariani oczekiwali od odbiorców swojej najnowszej produkcji. Ta elastyczność w prowadzeniu swojej rozgrywki daje także całe mnóstwo różnych sposobów na przechodzenie Baldur’s Gate 3. Możecie stworzyć pięć różnych postaci i każde playthrough będzie inne. Nie zapominajmy także o tym, że zamiast tworzyć swoją customową postać, możecie zagrać jednym z tzw. origin characters. Tak samo, jak miało to miejsce w Divinity: Original Sin 2. Każdy z originów ma swój wyjątkowy wątek fabularny, swoje jakieś motywacje, przeszłość, koszmary, które mu ciążą i to wszystko również odbija się na rozgrywce taką postacią. Jest jeszcze kwestia tajemniczej Mrocznej Żądzy, którą serdecznie polecam zagrać, bo to totalny game changer. To jedyny origin character, któremu możemy zmienić wygląd, klasę i rasę. Mroczna Żądza w moim odczuciu jest bardzo niezwykłą osobowością, a jej historia stanowi niejako dopełnienie całej głównej linii fabularnej gry. Gdy po raz pierwszy zagrałam Żądzą, poznałam jej przeszłość i połączyłam kawałki układanki w całość, to szczęka mi opadła i długo nie mogłam wyjść z szoku, jak wspaniale przemyślana i zaprojektowana jest to postać. Miałam poczucie, że w ogóle cała gra została stworzona właśnie pod granie Mroczną Żądzą i gdyby Baldur’s Gate 3 miało mieć swojego gotowego protagonistę, to byłaby nim właśnie Mroczna.

Zdaniem wielu Baldur’s Gate 3 to najlepsza premiera tego roku. Głównie dlatego, że obyła się ona bez większych błędów na starcie i była całkowicie grywalna, co nie skutkowało day-one patchem na dzień dobry. Niestety, produkcja belgijskich deweloperów nadal boryka się z pewnymi błędami, które twórcy regularnie starają się naprawiać aktualizacjami. Były już poprawiane animacje, dodano magiczne lustro, przy którym można zmienić wygląd postaci w trakcie rozgrywki, wprowadzono możliwość umycia bohaterów z brudu i krwi za pomocą mydła lub gąbek. Nadal jednak największe problemy tej gry, czyli w moim odczuciu namierzanie celów (zarówno wrogów w walce, ale także podnoszenie przedmiotów), zawodne AI przeciwników oraz podążających naszym śladem towarzyszy (często postacie stoją w miejscu w trakcie swojej tury, nie wiedząc co zrobić, co przedłuża niepotrzebnie walkę) i optymalizacja (szczególnie w akcie trzecim) są solą w oku Larian Studios, ponieważ w dalszym ciągu nie udało im się tego naprostować. Niedawno jednak szef studia, Swen Vincke, na Twitterze/X pochwalił się przełomem, który nastąpił w kwestii optymalizacji Baldura, więc może w niedalekiej przyszłości uda się ten problem wyeliminować albo chociaż poprawić. Na ten moment na moim budżetowym sprzęcie, choć gra działa na najwyższych ustawieniach graficznych, w trzecim akcie mam problem z długim ładowaniem się budynków oraz tekstur otoczenia, a sama gra działa w przedziale 20-40 FPS.

Dla fanów starych Baldur’s Gate’ów oraz serii Divinity: Original Sin twórcy przygotowali wiele smaczków. Kupując upgrade do deluxe edition otrzymujecie, np.: płaszcz Czerwonego Księcia, lutnię Lohse, kapelusz krasnoluda Beast, czy maskę Fane’a. Dodatkowo w grze rozsiane są portrety postaci z Original Sin 2, które możecie zabrać ze sobą, by przyozdobić obóz. Co się tyczy Baldurów, na pewno starych wyjadaczy ucieszy kilka kultowych postaci, które można spotkać w najnowszej odsłonie serii. Można nawet napotkać pewnego dość irytującego NPC, znanego jako Noober, Neeber, a teraz – Naaber. Chociaż z tego co słyszałam to po kolei jest to dziadek, syn i wnuk, tak więc wszystko zostaje w rodzinie.

Przechodząc już powoli do podsumowania, jak wypada Baldur’s Gate 3 po ponad 600 godzinach gry? Dla mnie osobiście jest to gra roku, dodatkowo z najlepszym startem. Pierwszy cRPG od dawna, w którym naprawdę dobrze się bawię, nie nudzę widząc cały czas to samo. W trakcie samej gry można również zmienić klasę postaci albo pójść w kierunku multiklasowości i pobawić się różnymi kombinacjami. Mimo tylu przegranych godzin nadal mam świadomość, że nie widziałam jeszcze wszystkiego, nie zakończyłam rozgrywki na wszystkie możliwe sposoby. I nie są to puste słowa, ponieważ Larian Studios sami komunikowali, że w grze jest wiele ukrytych smaczków i scen, które może zobaczyć zaledwie 1% graczy. To był ich zamysł od początku, nie bali się stworzyć kontentu, wiedząc, że nie wszyscy go doświadczą w trakcie zabawy. To też jest chyba klucz do sukcesu tej gry – twórcy nie obawiali się niczego. Nawet niekiedy dość mocnych scen erotycznych. Należy wspomnieć, że choć Baldur’s Gate 3 było tworzone od około 2017 roku, a wczesny dostęp wyszedł już w 2020, nie był to tytuł jakoś mocno przez studio reklamowany. Data premiery została ogłoszona jakoś siedem miesięcy wcześniej, a gdy już się zbliżała, studio ogłosiło, że przyspieszy ją o prawie miesiąc, co było szokiem, ale także powodem do ogromnej radości dla wielu trwających w oczekiwaniu graczy. Sam marketing Lariana był spokojny, nieinwazyjny, bez sztucznego budowania hype’u i miał miejsce głównie poprzez transmisje Panel From Hell w serwisie YouTube, na których sam szef studia opowiadał o kolejnych etapach rozwoju gry. Dla mnie jednak marketingowym strzałem w dziesiątkę, było zorganizowanie przez studio sesji Doungeons & Dragons w świecie gry dla aktorów głosowych. Każdy z nich odgrywał swoją rolę z Baldur’s Gate 3. Zapisy można znaleźć na YouTube, nie była to sesja długa, więc pomalutku można sobie do jedzonka obejrzeć. Z doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że większość moich znajomych przekonało się do zakupu Baldur’s Gate 3 po przedpremierowej dramie, nakręconej przez osoby ze świata gamedevu. Kilka osób, znanych z pracy przy dużych i popularnych tytułach, zamieszczało na swoich profilach na Twitterze/X posty, w których co prawda gratulowali Belgom stworzenia tak znakomitej produkcji, ale jednocześnie przestrzegali graczy, by nie przyzwyczajali się do poziomu najnowszego Baldura, którego okrzyknięto mianem anomalii, ponieważ inne studia mogą nie podołać i nie stworzyć gier równie dobrych. Słowa te były tłumaczone w dość kuriozalny sposób, lecz najzabawniejsze było w tym wszystkim to, że wypowiadały się osoby z korporacji znacznie większych niż Larian Studios. Wiele osób wyśmiało te wpisy, ale trzeba przyznać, że afera swoje zrobiła i nagłośniła zbliżającą się premierę Larianów. Zachęciła także odbiorców do zagrania w ów anomalię, która okazała się naprawdę dobrą produkcją. Nie przesadzam także nazywając Baldur’s Gate 3 grą roku, ponieważ już na gali Golden Joystick Awards tytuł zdobył statuetki w wielu kategoriach – Best Storytelling, Best Visual Design, Studio of the Year, Best Game Community, PC Game of the Year, Ultimate Game of the Year 2023. Neil Newbon, który wcielił się w Astariona, zdobył natomiast nagrodę za Best Supporting Performer. Aktualnie można głosować w plebiscycie The Game Awards, a produkcja Larian Studios jest nominowana m.in.: w kategoriach Game of the Year, Best Game Direction, Best Narrative, Best Score and Music, Best Community Support czy Best RPG. Na growego Astariona można natomiast oddać głos w kategorii Best Performance. Ilość nominacji oraz już zdobytych nagród dużo mówi o produkcji belgijskich deweloperów. Ja sama mogę dodać od siebie, że finalnie, mimo błędów i problemów z optymalizacją, Baldur’s Gate 3 jest naprawdę dobrą, porządnie zrobioną grą, która zapewnia kontentu na wiele, wiele godzin zabawy. Jest to taka iskierka nadziei po wielu nieudanych tytułach, które w dniu swojej premiery bywały kompletnie nie grywalne. Zdobywanie wszystkich osiągnięć również swoje robi, ponieważ są przyznawane za bardzo nieoczywiste, czasem banalne rzeczy. Osobiście bardzo polecam tę produkcję nie tylko osobom, które grały w stare odsłony serii lub inne gry Larian Studios, nie tylko fanom cRPG-ów albo graczom klasycznego D&D, ale wszystkim, którzy lubią tytuły ze świetną linią fabularną, cudownie wykreowanymi postaciami, voice actingiem na najwyższym poziomie i elastycznością rozgrywki, która pozwala Wam grać tak, jak tylko zapragniecie. Na sam koniec, jako wisienkę na torcie, zarzucę swoją recenzją Baldur’s Gate 3 zamieszczoną na platformie Steam: „Cudowny symulator randkowania, tylko trochę za dużo walki w nim”.

Powiązane tematy:

PC
Recenzja
RPG