Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku to bardzo ciekawy okres w kinematografii
W tym czasie powstała cała masa filmów akcji, które zapadły w pamięć pokoleniu obecnych czterdziestolatków. Tytuły takie jak „Rambo”, „Commando”, „Terminator”, „Obcy: Decydujące Starcie” czy „Szklana Pułapka” na pewno wywołają u nich żywe wspomnienia muskularnych herosów, którzy zmieniają bronią maszynową setki przeciwników w mokre plamy na podłogach i ścianach.
Jednak jeden z tych filmów wyróżnia się szczególnie. Jest to opowieść o świecie rządzonym przez bezwzględną korporację, której zależy tylko i wyłącznie na zysku, oraz o człowieku, który wbrew własnej woli zostaje wskrzeszony z martwych i zamieniony w przypominającego rycerza w lśniącej zbroi cyborga mającego trzy, zdawałoby się proste, zadania:
1. Służyć dobru publicznemu
2. Chronić niewinnych
3. Przestrzegać prawa
Chodzi oczywiście o film „Robocop” z 1987 roku, w reżyserii Paula Verhoevena i niezapomnianą kreacją Petera Wellera. Obraz ten rodził się w bólach, które dobrze opisuje dostępny na Netflixie dokument z serii „Filmy Naszej Młodości” (gorąco polecam go obejrzeć), jednak efekt końcowy jest, nawet dziś, powalający. Będący mieszanką czarnego humoru, dużej ilości tryskającej krwi oraz zaskakująco głęboką próbą analizy stanu psychicznego człowieka, który przeszedł przymusową transformację w coś, co istotę ludzką przypomina tylko z grubsza, film odniósł spektakularny sukces na każdej płaszczyźnie.
Zachęciło to twórców do wypuszczenia kontynuacji w postaci części drugiej (1990) i trzeciej (1993), jednak pod względem treści były to filmy ogólnie gorsze niż pierwowzór. Potem powstały jeszcze kanadyjski serial z 1994 (21 odcinków) oraz amerykański miniserial „Prime Directives” z 2001 roku. W 2014 powstał nawet remake, i chociaż absolutnie nie był to zły film, nie miał on jednak ducha oryginału.
Do gry wkraczają Polacy
Teyon to powstałe w 2006 roku krakowskie studio, które po wyprodukowaniu serii różnego rodzaju mniejszych gier na Windows i konsole Nintendo postanowiło spróbować swoich sił z legendami kina akcji. Ich pierwszym tego typu tytułem był „Rambo: The Video Game” z 2014 roku. Niestety, produkcja nie zebrała dobrych recenzji, gdyż był to tytuł z gatunków tzw. „celowniczków”, czyli prosta strzelanka na szynach odtwarzająca trzy pierwsze filmy o twardym jak skała zielonym berecie. To jednak nie zniechęciło studia, i w 2019 roku ukazała się gra „Terminator: Resistance”, która dała fanom dwóch pierwszych filmów z tej serii to, czego od dawna chcieli doświadczyć – wojny ludzi z maszynami w roku 2029. Tym razem gra była pełnoprawnym FPSem, ze świetną grafiką, ciekawymi mechanikami rozgrywki i, przede wszystkim, doskonałym oddaniem klimatu znanego z dwóch pierwszych filmów. Dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy w zeszłym roku ukazał się pierwszy zwiastun gry „Robocop: Rogue City”. Jak zatem Teyon spisał się tym razem?
Witamy ponownie w Detroit
Najnowsza część przygód Robocopa jest fabularnie umieszczona pomiędzy drugą a trzecią częścią filmu. Pomimo pokonania cybernetycznego wcielenia barona narkotykowego, Caina, stworzonego przez niego narkotyku, Nuke, jest dalej produkowany i zagraża bezpieczeństwu obywateli. Korporacja OCP nieustannie dąży do wysiedlenia mieszkańców Starego Detroit i stworzenia tam nowoczesnego Delta City. Wynikające z tego różnego rodzaju akty przemocy z niezłomną determinacją próbuje powstrzymać nasz cybernetyczny bohater wraz ze swoją partnerką, Anne Lewis, oraz kolegami z posterunku Metro West.
A że świat nie znosi próżni, do miasta przybywa „Nowy”, który chce zawładnąć przestępczym półświatkiem. Aby mu zaimponować, gang Pochodni napada na budynek Kanału 9, lokalnej stacji TV, za pośrednictwem której „reklamują” swoje przestępcze usługi. Na miejsce wysłany zostaje nasz mechaniczny policjant i jego partnerka. Przebicie się przez niższe piętra do głównego studia niesie ze sobą konieczność częstego wykorzystywania AUTO-9, słynnego pistoletu Robocopa. Po obróceniu stawiających opór przestępców w poszarpane pociskami, bezwładne ciała, nasz bohater staje przed koniecznością uwolnienia zakładniczki, której grozi trepanacja czaszki ołowiem. W tym momencie Robo doznaje nagłego napływu wspomnień z poprzedniego życia i zawiesza się. Co prawda sytuację ratuje jego partnerka Anne, jednak nagranie dokonane przez jedną z obecnych na miejscu reporterek zostaje opublikowane i OCP musi jakoś zareagować.
Stary, czyli szef OCP, nakazuje zainstalowanie Robocopowi chipa monitorującego jego systemy oraz przydziela mu psychologa, Dr. Olivii Blanche, która ma pomóc uporać się
z trapiącymi cyborga problemami natury egzystencjalnej. Nie podoba się to Maxowi Backerowi, obecnemu szefowi wydziału projektów bezpieczeństwa OCP, który najchętniej odesłałby Murphy’ego na złom i zastąpił go kompletnie zrobotyzowaną jednostką.
Policyjna robota
Osią rozgrywki w „Robocop: Rogue City” jest typowa policyjna robota, czyli prowadzenie dochodzeń poprzez przesłuchiwanie świadków, zbieranie dowodów z miejsca zbrodni, a w przypadku stawiania przez podejrzanych oporu, faszerowanie ich zabójczą dawką ołowiu z naszego niezawodnego AUTO 9. Do tego dochodzą liczne interakcje z ciekawymi postaciami, takimi jak młody policjant Ulysses, zatrudniony początkowo przez Maxa do szpiegowania Robocopa, informator policyjny i ćpun Pickles czy reporterka na tropie przekrętów OCP, Samantha Ortiz. Możemy tym postacią pomóc w określonych sytuacjach lub nie, a nasze decyzje będą miały swoje konsekwencje w czasie późniejszych rozmów oraz na końcu gry.
W filmach Robocop porusza się raczej powoli, ale jest odporny niczym czołg. To samo uczucie towarzyszy nam podczas grania. Według Piotra Lachoty, reżysera gry, sposób, w jaki Robocop ma się w grze poruszać, był tematem wielu rozmów. Zdecydowano się jednak trzymać filmowego pierwowzoru, co moim zdaniem zostało w grze świetnie oddane i wyszło jej na dobre. Zamiast kolejnej wartkiej strzelanki otrzymujemy grę, której bliżej do gatunku RPG, gdyż oprócz wspomnianych wcześniej spraw kryminalnych do rozwiązania i interakcji z postaciami, mamy system punktów doświadczenia i rozwoju postaci. Umiejętności Robocopa zostały podzielone na osiem dziedzin, z których część przydaje się w walce,
a część pozwala na łatwiejszą pracę detektywistyczną. Nigdy jednak nie będziemy mieli tyle punktów umiejętności, aby rozwinąć wszystkie zdolności, dlatego musimy zdecydować, które będą nam najbardziej przydatne.
Nasz pistolet, AUTO 9, też ma swój osobny system rozwoju, gdzie musimy znajdowane w grze płyty główne łączyć z mikroprocesorami posiadającymi połączenia ustawione w różnych kierunkach. Cała zabawa polega na tym, aby z zainstalowanego w pistolecie układu wycisnąć jak najwięcej. Wraz z postępem gry będziemy zdobywać coraz lepsze płyty i procesory, jednak stare można łączyć ze sobą, aby otrzymać ich lepsze wersje. Szkoda tylko, że nie możemy w żaden sposób sterować kierunkiem tych połączeń i często lepsza wersja okazuje się zupełnie nieprzydatna.
Pomimo tej małej niedogodności, system ulepszania AUTO 9 sprawia, że można przejść całą grę korzystając jedynie z tej broni. Ułatwia to też fakt, że Robocop posiada nieskończoną ilość zapasowych magazynków do niego. Co prawda można też podnieść i nosić jedną dodatkową broń upuszczoną przez zabitego przeciwnika, ale poza granatnikiem, wyrzutnią rakiet czy działkiem szturmowym Cobra nie ma to moim zdaniem żadnego sensu.
Powrót do przeszłości
Rogue City obsługiwane jest przez silnik Unreal 5, i muszę przyznać, że niektóre sceny w tej grze wyglądają jak żywcem wyjęte z filmu. Teyon dokonał niesamowitej roboty, pieczołowicie odtwarzając część lokacji oraz postaci znanych z filmów, a także niezliczonej ilości wyposażenia RTV i AGD oraz samochodów, które były standardem w USA przełomu lat 80 i 90 XX w. Trochę zabawnie się na te archaiczne sprzęty w grze patrzy, szczególnie, że pierwszy film miał się rozgrywać w niedalekiej przyszłości. Trzeba mieć jednak na uwadze, że od jego premiery minęło już 36 lat, a to właściwie wieczność, jeżeli chodzi o postęp w elektronice codziennego użytku i wzornictwie przemysłowym.
Lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić, będą gratką dla każdego fana filmu. Jednym z dwóch najczęściej odwiedzanych w grze miejsc jest świetnie odwzorowany posterunek, pełny dobrze znanych z filmów twarzy i wyposażony we wszystkie dobrze znane pomieszczenia, ze strzelnicą włącznie. Drugim są brudne i mokre ulice Starego Detroit, pełne graffiti, śmieci, neonów i ciekawych mieszkańców, którzy proszą nas o pomoc, co umożliwia wejście do kilku budynków. Do tego dochodzą opuszczona rzeźnia i huta stali, będące siedzibami niebezpiecznych gangów oraz czysty i stylowy biurowiec OCP. Każde z tych miejsc zostało bardzo pieczołowicie przygotowane, a przez ilość znajdujących się wszędzie drobnych detali sprawiają naprawdę niesamowicie pozytywne wrażenie.
Podobnie jest z walką. Kiedy już Robo dobywa AUTO 9, możemy być pewni, że zaraz będzie głośno, poleje się krew, a otaczająca nas sceneria wypełni się dziurami po kulach
i szkarłatnymi plamami. Otoczenie podczas walki bardzo wdzięcznie reaguje na uderzenia pocisków – kawałki betonu odpadają od ścian i kolumn, drewniane ścianki działowe rozpadają się w drobny mak, szkło zmienia się w setki migoczących kawałków, a wszelkiej maści elektronika wybucha fontanną iskier.
Podobnie sprawa ma się z przeciwnikami, których systemy Robocopa automatycznie namierzają i podświetlają w momencie wycelowania broni, zmieniając jednocześnie nasz widok na ten dobrze znany z filmu, z interlacem. Trafieni bronią złoczyńcy tracą ręce, nogi, głowy, a nawet przyrodzenie. Wszystko to jest okraszone obfitymi fontannami lejącej się
z każdego otworu czy odstrzelonej kończyny posoki, którą Paul Verhoeven bardzo w swoich filmach pokazywać lubi.
Na tym pięknym obrazie są jednak drobne rysy. Niektóre animacje podczas prowadzonych przez postacie dialogów wyglądają na strasznie drewniane. Czasem też zdarzają się błędy
z synchronizacją animacji ust postaci do podłożonych kwestii. Niby są to rzeczy drobne, ale przy tak dopracowanych graficznych szczegółach w miejscach, które nie skupiają tak wzroku, tego typu błędy stają się dużo bardziej widoczne.
Dyspozytor, zgłoś się
Tę naprawdę niesamowitą oprawę graficzną dopełnia równie dobrze zrealizowana warstwa dźwiękowa. Postaci Robocopa głosu użyczył Peter Weller, czyli aktor, który wcielił się w nią w dwóch pierwszych filmach (i który powiedział po skończeniu zdjęć do Robocopa 2, że nigdy więcej kostiumu nie założy). Nie jest to zresztą jego pierwsza przygoda z podkładaniem głosu pod Robo, gdyż zrobił to już w Mortal Kombat 11. Dość powiedzieć, że 76-letni aktor zagrał swoją rolę wzorowo. Niestety jest to bodaj jedyna postać znana z filmu, która ma swój oryginalny głos. Aktorzy grający Starego czy sierżanta Warrena Reeda zmarli w pierwszej dekadzie lat 2000, i trzeba ich było zastąpić innymi, którzy swoje zadanie spełnili w miarę dobrze, ale to już nie jest to samo. Jednak dla mnie największą zagadką jest brak zatrudnienia do podłożenia głosu Nancy Allen, która w filmach grała Anne Lewis. Czy powodem był budżet, konflikt terminów czy coś innego? Nie wiem, ale to tak czy owak jest to wielka szkoda.
Za to wszystkie inne postacie mają bardzo dobrze podłożone głosy, przyjemnie się ich słucha i dobrze współgrają z tym, co dzieje się na ekranie. Podobnie ma się sprawa z efektami dźwiękowymi. Wszystko jest na swoim miejscu lub zostało perfekcyjnie odtworzone względem materiału filmowego. Muzyka również nawiązuje bezpośrednio do motywów znanych z filmu. W połączeniu z tym, co widać na ekranie, możemy naprawdę poczuć się jak Alex Murphy.
Muszę już iść. Gdzieś tam ktoś dokonuje przestępstwa
Pomimo kilku niedoróbek, „Robocop: Rogue City” to gra fenomenalna. Klimat tej produkcji, który trzyma poziom pierwszego filmu, jest niesamowity. Odtworzenie wyglądu postaci, scenerii i rekwizytów znanych z filmów jest niesamowitą gratką dla fanów, gdyż pozwala przyjrzeć się im z bliska czy wręcz zwiedzić niektóre lokacje, co w normalnych warunkach nie jest możliwe. Natomiast osobom nie znającym realiów świata sprzed 36 lat pozwala na przeniesienie się do przeszłości i zobaczenie, jak wtedy wyobrażano sobie przyszłość. Niezależnie do której grupy należycie, powinniście w Rogue City zagrać, a osoby z tej drugiej powinny zawczasu obejrzeć pierwszy film. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni ani jednym, ani drugim.






