Rzadkowski o zombi - wszystko co musisz wiedzieć WYWIAD
fot. Materiały promocyjne/Wydawnictwo IX
LUDZIE GAMINGU

Rzadkowski o zombi - wszystko co musisz wiedzieć WYWIAD

Rzadkowski o zombi - wszystko co musisz wiedzieć WYWIAD

Arkady Saulski

Arkady Saulski

Produkcje o zombie, mimo ogólnego stereotypu, są bardzo zróżnicowane - mówi EndGame Łukasz Rzadkowski

Arkady Saulski: "Leksykon Żywej Śmierci" Pana autorstwa to chyba najbardziej kompleksowe kompendium kina z motywem zombi jakie dostępne jest na rynku, prawda? Jak długo zajęły Panu prace nad książką?

Łukasz Rzadkowski: Jeżeli mówimy o rynku Polskim, to tak. „Leksykon żywej śmierci” to jedyna, dostępna w naszym kraju książka, która skupia się wyłącznie wokół żywych trupów, a nie horroru, czy filmów w ogóle. Sama praca nad tomem pierwszym zajęła mi dużo czasu, a to dlatego, że pisałem ją tak naprawdę dwa razy (śmiech). Pomysł stworzenia tego typu książki siedział mi w głowie od kilku lat, a kiedy w końcu zacząłem ją pisać, nie wiedziałem dokładnie czego chce. Wszystko było dość chaotyczne, a koncepcja mało precyzyjna. Obrany przeze mnie początkowy schemat, znacznie różnił się od tego, co finalnie pojawiło się w Leksykonie. Kiedy miałem już sporą ilość napisanej treści, postanowiłem poszukać szczęście z wydawcą, który byłby zainteresowany tego typu tytułem. Wydawnictwo IX odpowiedziało mi bardzo szybko, i jako jedyne wyciągnęło do mnie dłoń w tej sprawie. Następnie po wielu rozmowach z Krzysztofem Bilińskim (właścicielem wydawnictwa) doszliśmy do porozumienia w sprawie formy Leksykonu, który, jak się okazało, sprawił, że napisana przeze mnie wcześniej treść, musiała zostać napisana jeszcze raz. Tak więc prace nad tomem pierwszym, od początku do końca zajęły mi ok. 2-3 lata.

Skąd w kulturze taka fascynacja tą tematyką? Lata mijają a filmy o zombi nadal cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem, choć przecież inne mody się niejako wypaliły.

To interesujące pytanie, na które zawsze ciężko mi odpowiedzieć. Wydaje mi się, że chodzi tutaj o olbrzymią elastyczność tego wątku w filmach, dzięki której ten trend dostosowuje się do wielu różnych odbiorców. Zauważ, że produkcje o zombie, mimo ogólnego stereotypu, są bardzo zróżnicowane. W jednym filmie bohaterowie walczą o życie, w innym chodzi o miłość trupa do żywej osoby. Raz śmiejemy się oglądając nieudolne konfrontacje ocalałych, a innym razem boimy się za każdym razem, kiedy na ekranie pojawi się jakiś zombie. Kreacja nieumarłego w filmach ma wiele twarzy, dlatego tak wiele osób po nią sięga. Co więcej, motyw zombie zawsze nadąża nad panującą modą filmową lub obecną sytuacją na świecie, wykorzystując ją na swój sposób. Najlepszym przykładem jest fakt, że w ubiegłym roku, kiedy COVID-19 dopiero zaczynał się rozwijać, został wyprodukowany film „Corona Zombie”, który może i nie był najlepszy, ale już sam fakt, że powstał, coś znaczy. Czy w tym czasie pojawiła się jakaś produkcja o koronawirusie i wampirach, czy wilkołakach? Nie, a w przypadku żywych trupów już tak.

Pomówmy o grach - o ile w kinie motyw zombi jest nadal obecny, jak to wygląda w gamingu? Czy po hitowych grach z serii Left for Dead czy The Walking Dead mamy do czynienia z jakimś wypaleniem tej mody?

Przyznam szczerze, że sam nie jestem zaciekłym graczem, ale lubię czasem usiąść przy konsoli i włączyć sobie jakąś grę. Jeżeli chodzi o zombie w gamingu, to tak samo jak w przypadku każdej innej dziedziny, tak i tutaj są one bardzo obecne i mają wiele różnych odsłon. Zauważyłem, że najczęstszym wykorzystaniem postaci zombie na pierwszym planie, jest typowa gra akcji, w której głównym zadaniem gracza jest eliminacja wroga. Są jednak gry, które podchodzą do tematu z innej strony, jak chociażby wsponiana przez Ciebie seria gier The Walking Dead, czy chociażby mój ukochany The Last of Us. Gry o zombie wciąż budzą zainteresowanie u graczy, o czym świadczy ich ciągłe wykorzystanie. Spójrz chociażby na serię Resident Evil, która, w ostatnim czasie, mocno uderzyła w rynek gier, wydając dwa znakomite odnowienia serii części 2 i 3, ale także najnowszą odsłonę, w którą niestety nie miałem jeszcze przyjemności zagrać, ale słyszałem wiele dobrego. Zobacz jakim zainteresowaniem cieszy się nasza rodzima produkcja, Dying Light, która pomimo upływu 7 lat(!), wciąż przyciąga ogrom graczy przed ekrany, a sam tytuł jest wciąż wspierany przez twórców. Zapowiedziana druga część gry, jest chyba jedną z najbardziej oczekiwanych tytułów na świecie. Zombie w grach bez wątpienia wciąż mają się dobrze i nie widzę, by moda na nie przemijała.

Pamiętam jak mniej-więcej dekadę temu każda gra otrzymywała rozszerzenie z motywem zombi. Dziś nie jest to już tak popularne - dlaczego?

Czy ja wiem, czy nie jest popularne? Jasne, wielu twórców decydowało się na DLC do swoich tytułów, w których zombie odgrywały znaczącą rolę, ale wciąż widzę, że takowe powstają. Najnowsza odsłona gry Watch Dogs: Legion, doczeka się DLC „Legion of the Dead”. Z każdą odsłoną gry Call of Duty mamy przyjemność unicestwiać zombiaki, co już na dobre zakorzeniło się w całej serii. Widziałem też, że nawe w Far Cry 5 mamy możliwość stawić czoła zombie i nie zdziwię się, jak w zapowiadanej części 6 będzie taka opcja. Skoro ja, mało zaciekły gracz, który nie obserwuje na bieżąco trendów w grach, i tak widzę coś o zombie, w odniesieniu do tytułów, które bazowo o nich nie opowiadają, to raczej nie zgodziłbym się, by dzisiaj taki zabieg był mało popularny.

Jakie są Pana ulubione tytuły dotyczące motywu zombi w gamingu? Jakieś nowości czy też klasyczne hity?

Bez wątpienia moim ukochanym tytułem jest Dying Light, który śmiało nazwę najlepszą grą w jaką grałem w życiu. Ten tytuł ma w sobie wszystko, co uważam za wartościowe i ciekawe. Kolejnym jest wspomniany wcześniej The Last of Us, tytuł który ma tak niesamowitą historię, dla zapomnienia której dałbym wszystko, tylko po to, by móc przeżyć ją jeszcze raz od nowa. Nie wiem jak wypadła druga część, bo obecnie ją ogrywam w wolnym czasie, ale do tej pory nie wciągnęła mnie tak bardzo jak część pierwsza. Jest jeszcze kilka innych tytułów, nowszych i starszych, które bardzo sobie cenie. Będzie to chociażby Zombie Army 4, cała seria Resident Evil (z nastawieniem na te starsze odsłony), Days Gone, Dead Island i naprawdę wiele innych.

Czy w świecie po pandemii przewiduje Pan wzrost zainteresowania tą tematyką?

Wątpię by pandemia w jakikolwiek sposób wpłynęła na popularność tematyki zombie. Ludzie śmieją się, że w końcu wirus zmutuje, a ludzie pozamieniają się w żywe trupy, ale taki scenariusz jest mało możliwy (a przynajmniej mam taką nadzieje). Jeżeli sytuacja się unormuje, tematyka zombie (w moim odczuciu) nie zostanie odtrącona przez ludzi i cały czas będzie się prężnie rozwijać, tak jak do tej pory. Pandemia pokazuje nam jedynie, jak bardzo świat, a raczej władza, nie jest przygotowana na tego typu sytuacje. Gdyby faktycznie wybuchła apokalipsa zombie, to jesteśmy zgubieni (śmiech).

Na koniec pytanie być może podchwytliwe - jest Pan niewątpliwie ekspertem od tej tematyki - proszę powiedzieć, czy jest jakiś film uznawany za kino o zombi, który Pan... wykluczyłby z takiego zestawienia? A może jakiś kultowy tytuł uznaje Pan za niezbyt udany, wbrew powszechnej opinii?

Takich tytułów jest bardzo dużo. Powiem szczerze, że sklasyfikowanie danego tytułu jako produkcji o zombie, było najtrudniejszym elementem pisania Leksykonu. We wstępie bardzo szczegółowo opisałem to, co wyróżnia, dla mnie, film o zombie oraz co musi zawierać, by można go było uznać za ten opowiadający o żywych trupach. Najbardziej znanym filmem, który w przekonaniu ludzi jest o zombie, a dla mnie absolutnie nie, to „28 dni później” oraz jego kontynuacja, „28 tygodni później”. Dlaczego tak uważam? Otóż na początku części pierwszej jasno powiedziane jest, że mowa o zmutowanym wirusie wścieklizny, który pobudza u zarażonego pokłady agresji. Zombie z definicji jest osobą martwą fizycznie, lub psychicznie, a w filmie mamy do czynienia z zainfekowanymi, którzy są bardzo agresywni, ale wciąż żywi. Co ciekawe, sam reżyser filmu, Danny Boyle, nie uważa swojego filmu za produkcje o zombie, a mimo to, tak został odebrany przez wszystkich. Z tych bardziej znanych i cenionych produkcji, które zyskały pozytywny rozgłos, raczej żadna mnie nie rozczarowała. Wszystkie filmy, które zawiodły mnie w jakimś stopniu, rozczarowały też znaczną część widzów, jak chociażby film „Truposze nie umierają” w reżyserii Jima Jarmuscha, który po prostu do mnie nie trafił w pełni, czy najnowsza produkcja Netflixa: „Armia umarłych” Zacka Snydera. Jestem osobą, która rzadko kiedy faktycznie skreśla jakiś tytuł i daje szanse nawet tym, które na portalach pokroju Filmweb czy IMDb mają oceny w okolic 2.0 albo niżej. To właśnie przez tę odporność tyle przyjemności czerpię z niszowych, często kiczowatych produkcji, których obejrzałem już setki, a które inni wyłączają po kilkunastu minutach seansu.

Łukasz Rzadkowski bloger, recenzent, muzyk, a przede wszystkim wielki pasjonat motywu żywych trupów w popkulturze. Kolekcjoner wszystkiego, co z tym związane – od książek i komiksów, poprzez filmy, gry, figurki, na “dziwnych rzeczach” kończąc. Założyciel iminfected.pl – największego portalu o zombie w Polsce. Z zawodu krupier w kasynie, który nie boi się niczego, co dziwne i niekonwencjonalne. Prywatnie basista i perkusista grający muzykę zbyt ciężką dla większości społeczeństwa oraz czciciel swoich dwóch wyjątkowych kotów.

Powiązane tematy:

gry a kultura